Rutledge Wood przeobraża Toyotę w drift cara
Rutledge Wood zaskoczył wszystkich, przekształcając klasycznego Toyotę Pickup z lat 90. w pełnoprawny drift car emanujący lowriderowymi wibracjami. To, co początkowo mogło wydawać się nie do pomyślenia, stało się rzeczywistością na stoisku Toyoty podczas SEMA.
Zbudowanie tego wyjątkowego auta zajęło Woodowi ponad pięć lat, przy wsparciu przyjaciół, wśród których był również jeden, który niestety zmarł na raka nieco ponad rok temu. Widać, że ta maszyna to prawdziwy owoc miłości.
Pierwsze, co rzuca się w oczy w Toyocie, to jej nietypowe malowanie. Jako tata trzech córek, Rutledge postanowił zaangażować je w wybór koloru. Efekt? Olśniewający, błyszczący róż, który idealnie pasuje do charakteru tego pickupa. Dodatkowe detale, takie jak fioletowy roll bar, oświetlenie tylne i przednie w białych, matowych szkłach oraz chromowane zderzaki i felgi, tylko podkreślają wyjątkowość pojazdu.
Inspiracje driftowe są widoczne nie tylko w estetyce, ale także pod maską. Wood zamontował w swoim samochodzie silnik 2JZ z podwójnym turbodoładowaniem. Mimo niewielkich rozmiarów pickupa, udało się zmieścić ten potężny silnik, co wymagało niezwykłej kreatywności ze strony Rutledge’a i jego przyjaciół. Intercooler, na przykład, był tak duży, że ze względu na ograniczone miejsce, klimatyzacja musiała zostać przeniesiona do przestrzeni ładunkowej.
To auto to prawdziwy skarb, który udowadnia, że w świecie motoryzacji są osoby myślące poza utartymi schematami. Biorąc pod uwagę, że projekt powstał we współpracy z przyjaciółmi i córkami Wooda, z pewnością będzie to dla niego i jego rodziny cenny skarb na długie lata.